Matki, żony, kobiety – wywiad
- Ada Dembowiecka
- 7 lip 2020
- 9 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 19 wrz 2020

W ten piękny i ważny dzień głos oddaje wspaniałej kobiecie, żonie i mamie. Odpowiada na pytania – jak wygląda macierzyństwo, co jest w nim najlepsze, ale też czego boi się najbardziej. O odpowiedzialności za drugiego człowieka, poświęceniu, bezinteresownej miłości no i o tym, gdzie w tym wszystkim znaleźć miejsce na bycie kobietą. Zapraszam.
Czy można oddzielić bycie kobietą od bycia mamą? Kiedy kobieta zachodzi w ciążę to od razu jest traktowana jako przyszła mama - od tej chwili zawsze będzie już mamą. Wobec tego poczucie ja – kobieta odchodzi na dalszy plan i zostaje zastąpione myśleniem ja – matka. Można spotkać się nawet ze stwierdzeniem, że tożsamość kobiety na tyle się zmienia, że traci ona swoją autonomię. Jak to jest, można oddzielić bycia mamą od bycia kobietą?
Dla mnie na ten moment jest to niemożliwe. Nie jestem aktywna zawodowo. Dom, mój synek i mąż pochłaniają mnie bez reszty. To rola z której nie wychodzę. Ta nieaktywność zawodowa z pewnością to nasila. Nie wyobrażam sobie na ten moment jakby zapomnieć, że mam dziecko i skupić na sobie jako kobiecie. Pozwoliłam na to, żeby ta rola pochłonęła mnie w zupełności. Jak pracowałam zawodowo to tak samo pochłaniała mnie praca i bardzo często w związku z pracą zaniedbywałam relację z mężem. Odkąd jestem mamą wiem, że nie mogłabym podjąć się pracy, która byłaby aż tak absorbująca. Mąż nie wywoływał u mnie takiego poczucia odpowiedzialności za kogoś, jakie wywołuje dziecko.
Odnoszę wrażenie, że bycie kobietą wiążesz z pracą zawodową.
Tak, bo życie zawodowe nas dopełniania.
Nas ludzi, czy nas kobiety?
Każdego. Kobiety często są traktowane w krzywdzący sposób – są gorzej wynagradzane, obsadzane na gorszych stanowiskach, nie są doceniane za to co i jak robią, więc tym bardziej próbują uwodnić, że zasługują na coś lepiej, bardziej niż mężczyzna. Super jak kobiety chcą pracować zawodowo, rozwijać się, że nie skupiają się tylko na byciu gospodynią domową, mamą, żoną. To jest świetne. Uważam, że każdy powinien mieć jakąś swoją ,,działkę”, bo to jest bardzo dowartościowujące każdego z nas, że człowiek pracuje i jest potrzebny nie tylko do ugotowania zupy…
Powiedziałaś tylko bycia mamą, czy tylko gospodynią domową. Czy to jest faktycznie ,,tylko”? Obie wiemy – ja z obserwacji, ty z doświadczenia, że to jest bycie mamą to praca dwadzieścia cztery godziny na dobę, więc dlaczego ,,tylko”?
Nie ma bardziej odpowiedzialnej pracy niż bycie rodzicem i wychowywanie małego człowieka. Z czasem wydaje się, że jesteśmy mniej potrzebni dziecku niż na początku, ale to się tak naprawdę nie zmienia. Na pewno to nie jest ,,tylko”, bo to straszne umniejszanie sobie. Ale ja będąc mamą i pełniąc tę rolę co dzień nie zwracam uwagi na to jak ważne i istotne są to rzeczy.
Czyli różne nasze działania powszednieją nam z czasem?
Nie widzimy w nich takiej trudności, nie tracą sensu, ale przestają być wyczynem dla nas, ale ogólnie jest to wyczynem. Z czasem po prostu odnajdujemy się w czymś lepiej i przez to często to są działania ,,tylko”, a nie ,,aż”,
Jak macierzyństwo wpłynęło na Twoje postrzeganie siebie jako kobiety?
Wydaje mi się, że w jakimś sensie mnie to dopełniło. Gdybym nie została mamą to coś bardzo ważnego by mnie ominęło. Cieszę się, że było mi dane być w ciąży, urodzić i wychowywać w tej chwili dziecko. Gdyby to się nie stało, to coś bym straciła.
Polecasz macierzyństwo?
Tak, ale nie uważam, że każda kobieta powinna stać się matką, tak jak nie każdy mężczyzna powinien stać się ojcem. Na pewno nie. Macierzyństwo jest bardzo rozpisywane w różnych książkach, w których przedstawiany jest często jego cukierkowy obraz, a ta rzeczywistość książkowa, często mija się z tym, z czym kobieta mierzy się w momencie urodzenia dziecka.
A z czym się mierzy? Co jest największym zdziwieniem w momencie, gdy dziecko pojawia się na świecie po lekturze takich książek? Teoria nie pokrywa się z praktyką?
Ta rzeczywistość, która dopada. Niewyspanie, zmęczenie to, że człowiek przestaje jakoś dla siebie istnieć, zwłaszcza w tych pierwszych miesiącach życia dziecka, kiedy to dziecko potrzebuje nas nieustająco. Jakiekolwiek potrzeby schodzą na dalszy plan. W pierwszej kolejności trzeba spełnić potrzeby dziecka, nim sama zaczniesz robić coś dla siebie. Wypicie ciepłej kawy czy herbaty w pierwszych tygodniach jest nie lada wyczynem.
Macierzyństwo i ciąża są w ogóle bardzo dyskutowane. Szczególnie w Polsce, gdzie mamy kult Matki Polki. Jest dyskurs konsumpcyjny – obejmujący wszelkie produkty dla niemowląt, kobiet ciężarnych i młodych matek; dyskurs medykalizacji – związany z medycyną, dbaniem o zdrowie; dyskurs chrześcijański, który chroni życie płodu nawet kosztem zdrowia i życia matki oraz dyskurs estetyczny – kobieta pomimo ciąży musi wyglądać pięknie, zgrabnie, a nawet seksownie. Co myślisz o tym ostatnim dyskursie, o takiej presji społeczeństwa, by cały czas być atrakcyjną mimo ciąży, zmęczenia, złego samopoczucia?
Lubię dbać o siebie i robię to. W ciąży również starałam się dbać o swoje ciało jak najlepiej. Chyba nie czułam aż takiej presji. Może dlatego że nie śledzę za bardzo social mediów, ale coś takiego jak presja po urodzeniu dziecka i to, by jak najszybciej wrócić do swojej formy sprzed ciąży – być super laską, nie mieć brzucha, mieć full make-up, zrobione pazury i ułożone włosy na pewno istnieje i z pewnością wpędza wiele kobiet zwyczajnie w depresję. Kiedyś było też tak, że kobieta miała po powrocie ze szpitala większą pomoc, mamy, babci, teściowej - rodzina była blisko. Teraz często jest tak, że kobieta po urodzeniu dziecka zostaje z nim sama. Partner czy mąż wraca do pracy, a ona zostaje i trudno jej się wysypiać, nie mieć podkrążonych oczu i dbać o siebie. Zatem nie dość, że kobieta ma na sobie ciśnienie by dobrze opiekować się dzieckiem to jeszcze ma presję, by jak wychodzi z dzieckiem na spacer być zawsze świeża, piękna i pachnąca. Dodatkowo oczywiście dochodzi presja związana z tym, że musisz mieć w jednym palcu co oznacza dany kolor kupki, co jest wynikiem płaczu dziecka, co dane zachowanie oznacza. Ogólnie presja jest ogromna.
Na początku jest presja by zajść w ciążę, później w czasie ciąży, no i presja po porodzie. A co same kobiety kobietom?
Ojej, często są osobami, które najbardziej sprawiają, że młoda mama źle się czuje. Czasem można w sposób dość lekkomyślny powiedzieć coś, co wpędzi kobietę w jakieś zakłopotanie. Pytania typu – ,,Nie masz jeszcze dzieci? Strasznie długo.” albo – ,,A długo się już staracie?” To jednocześnie wywołuje inny problem, tzn. pary starające się o dzieci bardzo często nie mówią o swoich problemach, bo ta presja z zewnątrz jest przytłaczająca. A kobiety tym bardziej potrafią wbić szpilkę.
Dlaczego tak jest? Kobiety bardziej wiedzą jakie w ogóle pytania zadawać, czy taka jest ich natura?
Moim zdaniem jedno i drugie. W ogóle ludzi chyba często dowartościowuje to, że u innych jest gorzej, nie układa się, często czują się wtedy lepsi. Takie mam wrażenie.
Czy można się przygotować na bycie mamą? Czy istnieje coś, co można zrobić żeby stać się dobrą mamą przed narodzinami dziecka?
Chyba nie wywierać na sobie żadnej presji, nie wzbudzać w sobie żadnych oczekiwań i nie mówić jak to ja będę, kiedy będę…
Czas weryfikuje?
Zdecydowanie, czas weryfikuje to, co sobie w głowie wcześniej obmyśleliśmy, to co sobie postanowiliśmy czyli jak nie będziemy postępować, naszą wizję na bycie mamą. Jednocześnie dobrze mieć taką wizję, ale bardzo często życie weryfikuje i wizje, które snuło się w głowie nijak się mają do rzeczywistości.
A jak macierzyństwo wpływa na relacje z mężem/partnerem?
Siłą rzeczy partner schodzi na dalszy plan. Ale to działa obustronnie. Dziecko staje się po prostu najważniejsze. Na pewno dla kobiety bardziej. Po całodniowym zajmowaniu się dzieckiem, kiedy przychodzi wieczór i ono w końcu zasypia, często kobieta zasypia razem z nim i nie ma spędzania wspólnie czasu, rozmowy, oglądania filmu itd., bo chce się po prostu odpocząć. Z wiekiem to się oczywiście zmienia – dziecko staje się powolutku mniej absorbujące, ale przez te pierwsze lata relacja z partnerem trochę schodzi na dalszy plan, a później człowiek zaczyna się do tego przyzwyczajać i wypełniać pustkę innymi rzeczami. Relacja między kobietą a mężczyzną zdecydowanie zmienia się, gdy pojawia się dziecko.
Czy istnieje możliwość powrotu do tego typu relacji sprzed pojawienia się dziecka?
Nie, do tego już nie ma powrotu. To jest nieodwracalne.
Dziecko stanowi uzupełnienie takiej relacji, czy jest to pewnego rodzaju strata czegoś, co już się nigdy nie powtórzy?
Zależy jak na to spojrzeć. Na pewno jest to strata jednego życia, ale zyskuje zupełnie inne. Ja z moim mężem z pewnością nie wrócilibyśmy do życia bez naszego syna. Kacper super wypełnia i uzupełnia nasze życie.
Co jest najlepsze w macierzyństwie?
Na pewno cudowna jest bezinteresowna miłość, którą darzy cię ten mały człowiek, potrzeba mojej osoby. Macierzyństwo ma bardzo wiele plusów. To, gdy Kacperek przybiega w nocy i krzyczy – ,,mama, mama”, gdy śni mu się coś strasznego woła mnie i chce żeby go przytulić, albo kiedy chce na rączki. To, że jesteś komuś tak bezgranicznie potrzebna. To jest chyba najlepsze.
Wyobrażasz sobie teraz życie bez Kacperka?
Nie. Nie potrafiłabym wyobrazić sobie życia bez niego. To jest śmieszne, bo czasem myślimy z mężem – super byłoby mieć weekend bez Kacperka, a potem jest tak, że gdy Kacper wyjeżdża na wieś do dziadków to człowiek co chwilę dzwoni i pyta: A co robicie? Grzeczny jest? Zjadł cos? Teraz jest czas na jego drzemkę, śpi? To jest już zakodowane.
Czyli jak się wejdzie w rolę mamy to już nie ma odwrotu?
Nie, zdecydowanie nie. Nawet, kiedy dziecko rośnie i potrzebuje cię coraz mnie, nie ma opcji, że z tej roli wychodzisz. Mamą jest do końca życia. Mówię to jako mama czterolatka, ale myślę, że ta potrzeba wiedzy co u twojego dziecka będzie zawsze.
Czego w macierzyństwie boisz się najbardziej?
Tego, że będę złą mamą. Tego, że nie będę potrafiła sprostać potrzebom Kacperka, że nie będę umiała się z nim zrozumieć. Nie chciałabym go rozczarować tym jaką jestem mamą.
To jest bardzo ciekawe. Myślisz, że mężczyźni też podchodzą do tego w ten sposób, czy tylko kobiety tak mają?
Myślę, że my kobiety wywieramy zawsze na siebie dużą presję…
…i chcemy zawsze sprostać każdej roli, którą przyjmujemy. Wchodzimy w różne role, bo po prostu żyjemy. Stajemy się mamą, wchodzimy w rolę mamy i w związku z tym od razu pojawia się taki gong, który mówi jakie mamy być. Często pojawia się stwierdzenie: prawdziwa mama to... prawdziwa kobieta to… Co oznacza być ,,prawdziwą mamą”?
Chyba nie ma czegoś takiego jak bycie prawdziwą czy nieprawdziwą mamą albo się to mamą jest albo nie jest. Można być mamą dobrą albo złą. Ale dla mnie nie istnieje coś takiego jak bycie ,,prawdziwą mamą”, bo co to w ogóle miałoby oznaczać…
Jakie wartości najbardziej chciałabyś przekazać swojemu dziecku?
Bardzo chciałabym żeby był dobrym, uczciwym człowiekiem. Chciałabym przekazać mu ciekawość świata. Nauczyć go tego, na co samą nie było mnie często stać w życiu. Żeby nie bal się żyć odważnie.
Czy istnieją jakieś idealne metody na wychowanie dziecka?
Nie ma czegoś takiego. Moje czteroletnie doświadczenie pokazało, że nie ma żadnych wzorców. Każde dziecko jest inne. Nie ma wypracowanych sposobów na wychowywanie. Każdy rodzic musi słuchać różnych rad, czytać, dokształcać się, ale to dziecko weryfikuje, które metody się sprawdzają, a które kompletnie nie.
Czy masz czasem takie uczucie, że nie cierpisz swojego dziecka?
Są takie momenty, kiedy Kacper nie słucha, dokazuje, że jestem bardzo wkurzona, ale zaraz po tym uczuciu pojawia się rozczarowanie moją osobą, że to ja robię coś nie tak, że on zachowuje się w ten sposób, że to ja nie potrafię różnych jego zachowań eliminować. To może wiązać się też z tym, że ja mam wobec siebie zbyt wygórowane oczekiwania jakie będąc mamą powinnam spełniać albo zbyt wygórowane oczekiwania wobec czterolatka. Myślę, że to jest dość częste, że rodzic czuje się źle, gdy nakrzyczy na swoje dziecko, że czuje się zażenowany, że tak się zachował, pomimo wkurzenia, pozostaje tylko rozczarowanie sobą i myślenie – kobieto, ty się kompletnie do tej roli nie nadajesz.
Myślę, że jesteś zbyt krytyczna wobec siebie.
Też tak czasem myślę, ale to często wynika z tego, że człowiek widzi kolorowe obrazki, kolorowe sytuacje w mediach. Myśli, że te migawki, które widzi to całość, że zawsze jest tak ładnie i cukierkowo, a u mnie nie i chciałoby się żeby było tak samo.
Ale jest. Na zdjęciach zawsze tak jest. Żyjemy w epoce obrazkowej, to co widzisz na zdjęciu to zatrzymana sekunda z życia.
Tak, dowodem na to są zdjęcia jak dziecko śpi. Są urocze i słodkie. Nie widać całej draki jaka była przed pójściem spać.
Poleciłaś mi ostatnio konto na instagramie @krystynoniedenerwujmatki, ona pozwala sobie na różne mało instagramowe emocje i uczucia jak zmęczenie, wkurzenie, smutek. Raczej daleka jest też od mówienia o swoich dzieciach ,,moje słodkie bąbelki”. Co myślisz o tym? Kobietom trochę odmawia się ujawniania emocji niezgodnych z nakazem radości i szczęścia płynącego z macierzyństwa.
Pozwalam sobie na różne emocje przy różnych osobach. Jestem daleka od schematu Matki Polki, tzn. nie pilnuje skrupulatnie posiłków dziecka, jego chodzenia dziecka itd. U mnie też życie kręci się wokół dziecka, ale to czy Kacper zje prędzej czy później, czy nie pójdzie spać o stałej godzinie nie jest dla mnie problemem. Ja to konto bardzo lubię. Lubię tę dziewczynę bo to jest takie prawdziwe i takie fajne. Postrzeganie macierzyństwa przez różowy czy błękitny kolor…
…szary, teraz jest modny delikatny szary kolor.
Tak, zdecydowanie uważam, że macierzyństwo jest szare. (śmiech)
Co myślisz o kobietach, które świadomie rezygnują z posiadania dzieci?
Moim zdaniem można być przekonanym, że nie chce się mieć dzieci, co innego ceni się w życiu, nie chce się podejmować takiej odpowiedzialności. Nie ma miejsca i czasu żeby poświęcać swoje życie wychowaniu dziecka. Z dzisiejszej perspektywy mogę powiedzieć tyle, że bycie mamą mnie bardzo wzbogaca.
A niebycie mamą jest egoistyczne?
Nie.
To dlaczego w Polsce jest taka nagonka na kobiety, które nie chcą mieć dzieci?
Bo jesteśmy podobno w 90% krajem katolickim i myślę, że to wynika z tego. Cały czas dominuje to tradycyjne postrzeganie – kobieta ma rodzić dzieci, mężczyzna zarabiać. Musi chyba jeszcze bardzo dużo czasu upłynąć, by przestano myśleć, że kobieta musi i ma rodzić dzieci.
Co powiedziałabyś młodym dziewczynom, które kiedyś będą w ciąży, planują ciążę lub zaszły w nieplanowaną ciążę?
Nie spieszcie się do podejmowania decyzji o byciu mamą. Dziewczyny, które są w ciąży niech się cieszą i doceniają – ciąża nie trwa aż dziewięć miesięcy, ale tylko dziewięć miesięcy. Ogólnie powiedziałabym, że to nie jest aż takie straszne, ale też nie jest różowe. Macierzyństwo nie polega tylko na całowaniu stópek dzidziusia, dzidziuś nie zawsze pachnie oliwką. Jest takie powiedzenie ,,Kto ma pszczoły ten ma miód, kto ma dzieci ten ma smród” i uważam je za bardzo trafne.
Mamy dwudziesty szósty maja. Jakie słowa skierujesz do innych mam?
Każda z Was jest fajną mamą. Nie patrzcie na siebie przez pryzmat innych kobiet-mam, na to jak wyglądają, wychowują swoje dzieci. Doceniajcie siebie i to, co robicie każdego dnia. Tyle i aż tyle.
Comments