top of page

Bycie nietypowym – wada czy zaleta? – ,,I, Tonya”

  • Zdjęcie autora: Ada Dembowiecka
    Ada Dembowiecka
  • 7 lip 2020
  • 6 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 19 wrz 2020


Talent. Podobno każdy jakiś ma, choć większość z nas twierdzi, że nie jest to do końca prawda. To musi być wielka radość odkryć swój talent i być w czymś najlepszym. Robić coś, na co stać nielicznych lub nikogo. Towarzyszy temu radość, ale i strach żeby tego nie zaprzepaścić, bo coś, co stało się całym światem, gdy zniknie pozostawi po sobie pustkę, której nic już nigdy nie wypełni.

 

Mówi się, że sukces to jeden procent talentu i dziewięćdziesiąt dziewięć procent ciężkiej pracy. Są jednak tacy ludzie, którzy rodzą się z przeznaczeniem do czegoś. Taką osobą była Tonya Harding. Film ,,I, Tonya” w polskim tłumaczeniu ,,Jestem najlepsza, ja Tonya” opowiada prawdziwą, czasami zabawną, momentami bardzo gorzką historię biograficzną niesamowitej łyżwiarki.


Z czym kojarzy się łyżwiarstwo? Z wysublimowaniem, delikatnością i powagą. To sport połączony ze sztuką, coś absolutnie ,,z wyższej półki” jak balet czy opera. W tej pięknej dyscyplinie pojawia się Tonya – nieposłuszna, wulgarna i uparta. Wydawałoby się, że zupełnie nie pasuje do tego świata. I faktycznie tak jest. Mimo tego, gdy zaczyna jeździć na lodzie świat staje w miejscu. Jest hipnotyzująca i jest naprawdę dobra.


Film ,,I, Tonya” został wyreżyserowany w dwa tysiące siedemnastym roku przez Craiga Gillespiego. Jest to film opowiadający o pierwszej Amerykance, która z powodzeniem podczas zawodów wykonała potrójnego axla. Tą Amerykanką jest Tonya Harding - łyżwiarka figurowa, która trenując pod okiem Diane Rawlinson, graną przez Julianne Nicholson stała się jedną z najlepszych łyżwiarek figurowych w Stanach Zjednoczonych.


Tonya łyżwiarstwo miała we krwi, była w tym wspaniała i kochała to. Uczyniła łyżwiarstwo całym swoim życiem. Odkąd matka zaprowadziła ją jako czterolatkę na lekcję łyżwiarstwa figurowego w zasadzie nie schodziła z lodowiska.



Film pokazuje jak otoczenie, wychowanie, ludzie i wpajane przez nich wartości kreują przyszłych dorosłych. Matka Tanyi była kilkukrotną rozwódką, nie przejmowała się niczym i nikim. Była bezpośrednia, nieugięta, ale i brutalna. Przez cały czas akcji filmu, a więc od czasu wejścia Tanyi na lód jako czteroletniej dziewczynki, traktuje ją jako dorosłą, która nie potrafi radzić sobie w życiu. Wymaga od niej wiedzy i doświadczenia życiowego, choć jest to niemożliwe jak na tak młodą osobę. Powiedzieć, że ich relacja jest rzeczowa to zbyt mało. Jest kompletnie odarta z ciepłych uczuć i miłości. Nie ma czegoś takiego jak czułość, troska czy realne zainteresowanie. Jest brutalnie i choć w filmie często to bawi, z pewnością w rzeczywistości nie było zabawne w ogóle. LaVona Golden chciała żeby jej córka pokazała światu jaka jest dobra. I tu pauza, bo oglądając matkę Tanyi ma się wątpliwości czy naprawdę chciała sukcesu córki. To jest skomplikowane. Widz ma wrażenie, że LaVona jest świadoma, tego, że jej córka wyróżnia się ponadprzeciętnymi zdolnościami łyżwiarskimi, ale nie chwali jej, nie mówi, że jest z niej dumna, nie wspiera jej. Ma z tym wyraźny problem, jakby miłe słowa nie przechodziły jej przez gardło. Jest bezkompromisowa, bezpośrednia i kompletnie pozbawiona tradycyjnie pojmowanego instynktu macierzyńskiego. Czy jest sens doszukiwać się jakichś przyczyn jej zachowania? Myślę, że nie. Ona po prostu taka była. Tanya Harding jako prawdziwa łyżwiarka, (nie filmowa) w wywiadach po premierze filmu podkreślała, że sposób przedstawienia jej matki w filmie jest niezwykle wiarygodny. To mówi samo przez siebie.


Tanya wychowała się sama i nie za bardzo jej to wyszło. Jest krnąbrna, czasem dość prosta i poza wszystkimi regułami kulturalnego i grzecznego zachowania. Trudno jednak oczekiwać, by stała się kimś innym, gdy w najważniejszym okresie swojego życia, nie było obok niej nikogo, kto mógłby posłużyć jako wzór. Wychowała się sama i jest na tym świecie sama. Nie ma matki, nie ma przyjaciółek, ma faceta, który ją bije. I to nie jest jakaś dramatyczna przemoc domowa, bo ku zdziwieniu albo może i nie Tanya potrafi mu oddać. Biją się zatem nawzajem. To wszystko jest niewiarygodne. Mimo tego, że Tanya jest silna z zewnątrz, wewnątrz pomimo wielkich chęci nie jest już taka twarda. W filmie wielokrotnie powtarza, że każde podniesienie na nią ręki przez Jeffa Gillolyego (Sebastiana Stana) było jej winą, a przynajmniej tak myślała. Matka powiedziała jej kiedyś ,,-Jesteś takim przygłupem, że wierzysz, że Ci się należy”, na co ona opowiadała ,,-Ciekawe dlaczego…” dodając ,,- Przeprosił”. Matka na ślubie jej i Jeffa skwitowała tylko - ,,Wyszłaś za pierwszego jełopa, który szepnął ci miłe słówko. Jełopa można bzykać, a nie brać za męża.” Tanya jest nieobliczalna i wulgarna, ale wewnątrz domagająca się miłości i atencji, ,,Chciałam być kochana i wierzyłam, że się uda”. Zagubiona, zdezorientowana, bez szkoły, ale z wielkim talentem do łyżwiarstwa figurowego. Często wypiera odpowiedzialność za swoje czyny, zganiając winę na inne czynniki.


Tonya jest nietypową łyżwiarką. Jej trenerka mówi, że dziewczynka wygląda jakby codziennie rąbała drewno i ma rację. Dopasowana, kulturalna dla jej matki oznacza ,,nadęta jak pipa”. Dziewczynie brakuje gracji, kultury i wysublimowania. Słucha metalu, nosi niebieskie paznokcie, ubiera się bez kompletnego wyczucia stylu, często żuje gumę, pali papierosy i przeklina. Od zawsze nie miała zamiaru dostosowywać się do reszty, co przekazała jej również matka. Paliła papierosa i przydeptywała go łyżwą przed wejściem na lodowisko. Jej stroje były kiczowate, bo w większości szyła je sama i nie było jej stać na lepsze. Żeby mieć futerko zabiła królika. Mimo tej zewnętrznej strony, gdy wychodziła na lód była jak królowa – pewna siebie, silna, rewelacyjna. Jazda to jednak za mało. Za tak samo dobrze lub lepiej wykonane figury, Tonya dostawała tyle samo lub mniej punktów niż jej rywalki. Sędziowie nie lubili jej. Nie pasowała do ich wizji osoby, która miałaby reprezentować kraj. Nie odpowiadała im ani jej rodzina, ani strój ani zachowanie. Miała tylko talent i tylko dobrze jeździła. ,,Nie odpowiadasz naszej wizji, reprezentujesz kraj, nie pasujesz do nas” – słyszała. Była jednak świadoma, że jest dobra, całe życie wmawiano jej, że nic z niej nie będzie, a jako pierwsza Amerykanka wykonała potrójnego axla. To sprawiało, że nie brakowało jej odwagi, by po werdykcie z którym się nie zgadzała, podjechać do sędziów i powiedzieć ,,Suck my dick”.


Potrójny axel, który jako pierwsza Amerykanka, Tonya wykona na igrzyskach zmieni wszystko. Tonya poczuje, że jest dobra, że zasługuje, że jest ważna. Z dumą powie ,,Idę jak burza. Walić tych, co we mnie nie wierzyli” wygrywając jeden z ważniejszych konkursów. Chce bardzo udowodnić, że jest najlepsza, warta sukcesu, warta innego, lepszego życia. Być może stąd bierze się gorycz jej matki, która później próbuje ją mniej lub bardziej zniszczyć.


Tanya w sławie i uwielbieniu przez tłumy upatrywała wypełnienia luki miłości. Od miłości do nienawiści tłumu jest jednak tylko jeden krok. Jej pnącą się w górę karierę, podziw i uwielbienie innych burzy incydent, w którym ucierpiała jej główna rywalka, Nancy Kerrigan. W skandal uwikłał Tonyę jej mąż, który wraz ze swoim przyjacielem zorganizował atak na Nancy. Wszystko potoczyło się zupełnie inaczej niż planowano. Sprawa przybrała niespodziewanego obrotu. Ostatecznie Harding poniosła największą karę jaką można było ponieść i nie miała szansy na oczyszczenie się z zarzutów - ,,Prawda nie istnieje każdy ma własną prawdę.”


,,Myślałam, że sława jest fajna, a później napadliście wszyscy na mnie.” Chwilowa nadzieja na lepsze życie zostaje brutalnie odebrana i Tanya spada jeszcze niżej. Teraz wszyscy ją znali, ból był jeszcze większy. Coś, nad czym pracowała całe życie odeszło w zapomnienie.


W jej głowie pojawia się głos, że będzie taka jak jej matka, nie opuści dawnego życia, że jest to niemożliwe, bo przesiąknęło ją na dobre - to jak z nią postępowano, co jej wpajano, jak do niej mówiono i jak ją traktowano. To jest w każdej komórce jej ciała. I kiedy już wydawało się, że jest ponad nią, że to pokonała, dzieje się coś, co gwałtownie sprowadza na ziemię i mówi – taka właśnie jesteś, nie oszukasz tego.


Choć jej jazda była niesamowita, jej życie było dalekie od tej niesamowitości. Każdy mówił jej, że jest za gruba, za brzydka i się do niczego nie nadaje. Chciała im udowodnić, że się mylą, że stać ją na coś wartościowego. I kiedy już udowodniła, nagle stało się coś, co sprawiło, że poczuła się jak ruina. Szanse wyczerpane. Pozostaje tylko zacząć żyć inaczej, zaakceptować to jak jest. Nie chce być kelnerką jak mama, chce czegoś więcej. Osiągnęła coś, co coś znaczy i mimo tego, że życie nie potoczyło się jak oczekiwała, wygrała.


W filmie zastosowano ciekawym zabieg jakim są wywiady z czasu rzeczywistego i retrospekcje. Zestawienie tego daje pełny obraz sytuacji.


Wszystko w tym filmie jest nietypowe – główna bohaterka, jej matka, ich relacja, związek w którym jest Tonya. Nic nie wpisuje się w ten utarty schemat jak powinno być, przez co ten film jest bardzo interesujący. Widz śmieje się i zastanawia - ,,ale jak to?” To nie jest schematyczne, grzeczne i ułożone. Dobrze nagrana i zagrana historia, co potwierdzają trzy nominacje do Oskarów w kategorii: najlepsza aktorka pierwszoplanowa, najlepsza aktorka drugoplanowa i najlepszy montaż.


Jedyny zarzut do filmu to moim zdaniem zbyt mało wyraziste wyeksponowanie relacji Tonyi i Nancy. Wobec tego cały incydent mimo jego decydującego wpływu na karierę Tonyi może być trochę mało zrozumiały.


,,Ja, Tonya” to film pół żartem, pół serio. To, co cenie sobie w filmie najbardziej to moment, kiedy nie mogę rozgryźć go od razu. Zastanawiam się, myślę nad nim kilka dni. A tak naprawdę najlepiej byłoby go zobaczyć jeszcze raz… I to jest najlepsze. Nawet teraz tak mam… Cóż, chyba pójdę włączyć go ponownie.


Grafika główna, źródło: Pinterest

Comments


Join my mailing list

Thanks for submitting!

2020 by socjoNIElogiczne. Proudly created with Wix.com

  • Instagram
bottom of page