Czy można uwolnić się od przeszłości? - ,,Magnolia”
- Ada Dembowiecka
- 14 sie 2020
- 3 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 19 wrz 2020

"We might be through with the past, but the past ain't through with us."
Miłość, żal, poczucie winy, zagubienie, samotność. Pieprzone, skomplikowane do granic możliwości i często absurdu życie. Sami sobie je tak komplikujemy, bo jesteśmy zaplątani, pogubieni i poranieni. A w takich sytuacjach trudno o podejmowanie dobrych decyzji. Jedna zła goni drugą. I robi się coraz większy chaos, na którego uporządkowanie nigdy nie ma czasu. Milion wymówek. Aż w końcu ich brakuje. Kiedy? Na łożu śmierci. Wtedy rodzi się nieprawdopodobna chęć zostawienia porządku, wyjaśnienia wszystkiego, wyjawienia prawdy. Nie będzie już drugiej szansy, ani więcej czasu - albo teraz albo nigdy. Ten film to pokazuje.
Wyobraź sobie, że jesteś w lesie magnolii. Co czujesz? Ja zachwycam się nad naturą i jej doskonałością symetrii. Złożonością i idealną budową. Pięknem. Taka właśnie jest magnolia - bezsprzecznie piękna. Nie da się przejść obok niej obojętnie i dokładnie tak samo jest z filmem, o tym samym tytule.
,,Magnolia” to film, który został wyreżyserowany w 1999 roku przez zaledwie dwudziestodziewięcioletniego Paula Thomasa Andersona. (Twórcy jednego z moich ukochanych filmów - ,,Nić widmo”) Podkreślam młody wiek reżysera z jednego ważnego powodu - ,,Magnolia” jest filmem wymagającym pewnej dojrzałości od widza, życiowego doświadczenia, kilku ran na duszy, zawiedzenia, odrzucenia i zagubienia. Sam fakt stworzenia filmu w tak młodym wieku jest imponujący.

Być może wyżej napisane słowa brzmią niezbyt poważnie, kiedy spojrzeć na to, że napisała je dwudziestotrzylatka, ale to bardzo dobrze. Lubię filmy, które mogę inaczej odbierać ze względu na to w jakim wieku czy obecnej sytuacji się znajduje. Oglądanie takiego filmu jest za każdym razem tak samo pochłaniające. Dodatkowo, wprowadzenie tak różnych bohaterów znacznie poszerza liczbę potencjalnych odbiorców. Nie trzeba nic więcej dodawać, ,,Magnolia” to film, który można oglądać tysiąc razy w życiu i za każdym razem widzieć w nim coś niesamowitego.

Jest zabawnie, jest ironicznie, są przerysowane sytuacje, są wyeksponowane wady i przywary, ale przede wszystkim jest ukazany dramat ludzkiego życia i słabość człowieka, który zabłądził, popełnił kilka ważnych błędów, zniszczył komuś życie, zniszczył siebie. Genialny chłopiec i jego ojciec, prowadzący show, dorosły mężczyzna, który kiedyś był ponadprzeciętnie inteligentnym dzieckiem, umierający staruszek, jego syn-mizoginista, żona z problemami natury psychologicznej, policjant, narkomanka… Każdy z nich ma wyjątkową, niepowtarzalną historię, której mimo, że tytułowa magnolia nie ma kolcy, daleko od historii usłanych płatkami róż.
Prawda zazwyczaj boli, ale jest ważna, by móc żyć, spokojnie zasypiać i szczerze patrzeć ludziom w oczy. Są błędy których ,,… się nie robi. Czasami robisz jakieś i jest w porządku. Czasami nie...” W spektrum skrajnie różnych ludzkich żyć, które są wspaniałym, wielkim i bogatym wachlarzem socjologicznym, jedno jest wspólne – przeszłość. Każdy jakąś ma. Nie każdy wierzy, że ,,w życiu nie warto niczego żałować”. Czasem ,,przepraszam” nie wystarczy. Są błędy, których nie można wybaczyć.

,,Magnolia” to dramat ukazujący prawdziwe życie z wszystkimi jego trudami, porażkami, nienawiścią jawną lub ukrywaną gdzieś w zakamarkach umysłu i ciała, ranami w duszy i nadzieją, która wielokrotnie zawodzi. Każdy przeżywa różne dramaty, siedzące w głowie i wiercące nieustannie dziurę bez chwili spokoju, takie problemy, które może zauważyć tylko tak samo zranione serce lub dramaty, które są tak oczywiste, że nie trzeba ich nazywać i komentować, bo milczenie jest czasem najlepszym komentarzem. Dziwne przecięcia dróg, dziwne zbiegi okoliczności. Nieprawdopodobne, ale tak to się toczy. W ,,Magnolii” kamera dokonuje prześwietlenia i wchodzi w umysły postaci, najbardziej intymne sytuacje, to jest widoczne, autentyczne i to może zaboleć.
Ten film to prawdziwa uczta dla oka. Dbają o nią prawdziwe perły. Mnie szczególnie zachwyciła Julianne Moore i Philip Seymour Hoffman, ale każdy aktor i odtwarzana przez niego postać jest moim zdaniem warta uwagi i prześledzenia jej losów.
To ten film, który pozostaje w pamięci, który można oglądać kilka razy w życiu i który z pewnością ma duże szanse być w czołówce filmów, które mogłabym oglądać do końca życia, gdybym miała być zamknięta w pomieszczeniu z trzema płytami DVD.
Piękna mozaika, która układa się w całość. Ukazanie zmagania się z przeszłością i jej wpływu na teraźniejszość. Jak kończy się ten film? Jest sporo krytycznych głosów, że zastosowany symbol jest zbyt jednoznaczny. Dla mnie monolog policjanta na koniec to poezja.
Czy rozprawa z przeszłością skończy się z powodzeniem i bohaterzy filmu rozpoczną ,,nowe, lepsze życie” uwalniając się spod jarzma przeszłości?
,,Ludzie czasem potrzebują pomocy. Czasem trzeba im wybaczyć…”

Grafika główna: Pinterest
Zdjęcia: Pinterest
Comments