,,Może pora z tym skończyć" jako pytanie czy stwierdzenie?
- Ada Dembowiecka
- 8 paź 2020
- 3 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 19 paź 2020

Jak często uznając coś za zagadkę próbujesz ją usilnie rozwiązać? A może nie warto? Może wystarczy po prostu zostawić, odłożyć, pozwolić temu być w całym swoim skomplikowanym i pięknym jestestwie? Sztuka jest różna – mniej i bardziej oczywista, mniej lub bardziej wymagająca od swojego odbiorcy. Najważniejsze jednak, że jest. Czasem to zupełnie wystarcza i tak jest w przypadku filmu ,,Może pora z tym skończyć.”
Zacznę może od tego, że oglądałam ten film dwa razy. Chciałam zrozumieć i zinterpretować wszystko, by móc tutaj to jak najciekawiej i jak najdogłębniej przedstawić. Moje ,,chcenie” zamknęło mnie w kneblach i utknęłam. Nie idźcie tą drogą. Na szczęście posłuchałam dużo mądrzejszego od siebie, który powiedział mi, żeby nie próbować tego filmu zrozumieć, żeby nie próbować go przenikać, żeby pozwolić temu filmowi przenikać siebie. To uwalnia, to daje ulgę i to tak naprawdę otwiera oczy i umysł, by dostrzec więcej. Nie ulegajcie jednak złudzeniu. ,,Może pora z tym skończyć” można obejrzeć nie dwa razy, a dwadzieścia dwa i za każdym razem odkrywać coś innego, inaczej dopasowywać elementy do siebie niczym puzzle, uzyskując raz za razem ciekawy obrazek.
Dziewczyna, najprawdopodobniej o imieniu Lucy (Jessie Buckley) jest od niedawna w związku z Jakiem (Jesse Plemons). To krótka relacja. Ona nie jest pewna czy chce z nim być i on również czuje pewne wątpliwości. Mimo to, zabiera ją do swojego rodzinnego domu z zamiarem przedstawienia rodzicom. To poważny krok, ale oboje postanawiają go wykonać.

Prawdziwe zawirowanie zacznie się właśnie w domu rodziców Jaka, którzy będą nietypowi we wszystkich swoich obliczach, jakie zostaną ukazane. Wspaniale grają te specyficzne postaci Toni Collette oraz David Thewlis. Dodają temu filmowi tajemnicy, są niejednoznaczni, mam wrażenie, że idealnie wpisują się w tą niedefiniowalność tego filmu.

W ,,Może pora z tym skończyć” widz dostrzega kilka postaci. Jednak czy aby na pewno? Może to tak naprawdę jedna postać, a pozostali to jej uzewnętrzniony umysł ze wszystkim, z czym obecnie się boryka? W tym filmie pierwsze skrzypce gra metaforyczność i obrazowość. Jeśli ktoś poszukuje sensacji i nazwania tego wszystkiego, to ten film nie jest dla niego. Jeśli ktoś chce wiedzieć, co to wszystko znaczy, nie znajdzie odpowiedzi. Odpowiedzi udziela każdy z osobna w zależności od tego, w jakim miejscu w swoim życiu obecnie się znajduje, co ma za sobą, co przeżył, co wycierpiał, co go ukształtowało. To nie jest smutny film, ale to film zmuszający do myślenia i refleksji w wybitny sposób.

,,Może pora z tym skończyć?” Ale z czym właściwie? Z czym chce skończyć główna bohaterka wciąż zadając sobie to pytanie? Z Jakiem? Rozmyślaniem? Byciem właśnie taką, jaka jest w filmie? Sobą? Tym wszystkim? Można próbować odpowiedzieć na to pytanie za nią, ale można również uznać, że ona zadaje to pytanie widzowi, skłaniając do odpowiedzi. I teraz dopiero sprawa staje się trudna, bo to pytanie, którego nie chce się zadawać, a tym bardziej na nie odpowiadać.
Myśli pojawiają się niekontrolowane. Nie można ich oszukać. Tłumione w końcu znajdą swoje ujście. Zaczną zewsząd wypływać, osaczać, przytłaczać, podtapiać. Przestanie być już jasne co jest co, kim się jest i dokąd się zmierza. Nie wiem czy można to nazwać chaosem, jest to raczej pewnego rodzaju zagubienie w rzeczach obeznanych na wylot, w codzienności tak zwykłej, że aż obcej, żyjącej obok, swoim życiem. Trochę niczym w potężnej śnieżycy. Zmienność może być tak samo zgubna jak niezmienność. Wszystko może stać się przekleństwem. Jest to uczucie nieprzyjemne, tak jak niekomfortowy może być brak poczucia stabilnego gruntu pod nogami albo raczej sufitu nad głową… Bohaterka nie wie, gdzie są jej własne granice – gdzie się kończy, a gdzie zaczyna. Wszystko jest takie płynne i nieuchwytne.

Ten film może mieć wiele interpretacji, na pewno nie ma jednej słusznej wersji rozumienia go. Można powiedzieć, że jest dziwnie, zawile i niejasno. Ale gdyby nagrać myśli człowieka, jego uczucia i emocje, lęki i niepokoje, wyszłoby właśnie coś takiego. Jeśli zatem ktoś myśli, że pewnych rzeczy pokazać się nie da, ten film udowadnia, że się myli. Reżyser tego filmu – Charlie Kaufaman wykonał pracę wybitną i niezwykłą. Nie każdego byłoby na to stać. To wymaga pewnego rodzaju wrażliwości, spostrzegawczości i przenikliwości. Wielką umiejętnością jest wypowiedzieć niewypowiadalne i nazwać nienazywalne. Warto wspomnieć, że operatorem w tym filmie był Polak – Łukasz Żal, znany za swój wkład w filmy takie jak ,,Zimna wojna”, czy ,,Ida”.
Film ,,Może pora z tym skończyć” to film oparty na powieści Iaina Reida z 2016 roku. Słyszy się opinie, że to doskonale przełożenie prozy na scenariusz. Film ,,Może pora z tym skończyć” jest dostępny na Netflixie. Zobaczcie. Miejsce oczy szeroko otwarte. Dajcie się zachwycić. Bądźcie uważni i skupieni. To wykwintna uczta. Smacznego.
zdjęcia i grafika główna: Pinterest
Comments