top of page

Niepoważnie o sprawach poważnych - ,,Wszyscy moi przyjaciele nie żyją"

  • Zdjęcie autora: Ada Dembowiecka
    Ada Dembowiecka
  • 16 sty 2021
  • 4 minut(y) czytania


W bogatym domu organizowany jest Sylwester. To miała być zwykła impreza, ale jak to zazwyczaj bywa na tego rodzaju wydarzeniach - alkohol, dobra zabawa, może nawet narkotyki sprawiają, że traci się kontrolę również nad sobą. Dziwny i nieprawdopodobny zwrot zdarzeń doprowadza do istnej masakry.

 

Para gejów, idealna para w poprawnym związku i dziewczyna bez orgazmu, chłopak ze starszą o 17 lat od siebie kobietą, Francuz, który modli się do Jezusa, dwójka niegrzeszących inteligencją dziewczyn ze sztucznymi piersiami, chłopak, który zaliczył pół miasta, dziewczyna łącząca swoją energię z kosmicznymi wpływami, jej chłopak raper, chłopak, który zawsze chce poderwać laskę i nigdy mu nie wychodzi, wyzwolona dziewczyna z astmą, chłopak z traumą, który rzuca ćpanie, dostawca pizzy, który odkrywa lek na Alzheimera. Po wymienieniu tych postaci na myśl przychodzi mi tak zwany kociołek, który powstaje z wlania do jednego naczynia różnych rodzajów alkoholu. Po zażyciu takiego trunku, dzieją się szalone rzeczy i ten film też jest jak ta mikstura wybuchowa.

To, co widzi widz jest zaskakujące i o ile często lubię oglądać filmy, które toczą się własnym, spokojnym tempem, o tyle tu jest fajerwerk za fajerwerkiem. Każdy pada jak klocki domino. Czeka się tylko jak i kto umrze kolejny. To jest jak rzucanie kostką. Nie można tego przewidzieć. Za każdym razem jest się zaskoczonym.


,,Wszyscy moi przyjaciele nie żyją” to nie jest film przy którym można się bać. To jest w tym wszystkim najbardziej zdumiewające. Reżyser bawi się śmiercią. Traktuje ją jak grę – domino, karty, rosyjską ruletkę. Każdy i tak zna finał. Ale ta gra jest sztuką i można było to zrobić naprawdę tanio. Ale tu tak nie jest. Wszystko wydaje się być spójne, prowadzi jedno do drugiego. Widz się zaśmieje i zdziwi. Ogólnie trudno się w ten film nie zaangażować. Akcja jest bardzo wciągająca i nie ma mowy o nudzie.

Warto wspomnieć, że w swym gatunku jest to czarna komedia czyli taki rodzaj komedii, który czyni przedmiotem żartu kwestie, które normalnie są traktowane bardzo poważnie to znaczy: choroba, cierpienie, ułomność, wojna, zbrodnia no i oczywiście śmierć. W czarnej komedii nie brakuje groteski, ironii słownej jak i sytuacyjnej, ponadto odwołuje się ona do poetyki absurdu i surrealizmu[1]. Jeśli ktoś szuka zatem w tym filmie realizmu, nie znajdzie go, bo ten film z założenia nie ma być realistyczny.

To jest zabawa śmiercią, ale i nie tylko. Różne tabu są tu naruszane włącznie z Jezusem. Te poważne kwestie są przedstawione najniepoważniej jak się da. Odbieranie komuś życia jest proste jak budowa cepa. Wszystko jest jakieś odrealnione, a mimo tego zakorzenione w rzeczywistości. Wydaje się to być snem, ale nie koszmarem. To znaczy dla bohaterów może i tak, ale dla widza jest to jakaś groteska – różne elementy poskładane do siebie tworzą całość, która jest faktycznie całością, a nie zbiorem nieprzystających do siebie elementów.


Absurdalne to strasznie, ale o to chodzi. Przerysowanie i satyryczność dopełnia cały obraz. Humor jest specyficzny. No cóż. Taki oto właśnie zakłada czarna komedia. Jedni to poczują, inni nie. Tak jak każdy film – pewnym osobom przypadnie do gustu, a pewnym niekoniecznie.

Podoba mi się, że dano cały film tak młodym ludziom, że zrobiono to w ich stylu, że dano im szansę się pokazać i zaprezentować. Na nich się po prostu dobrze patrzy. Są hipnotyzujący.


Ale są też starsi stażem aktorzy jak Adam Woronowicz czy Monika Krzywkowska, która jest w tym filmie wspaniała. Idealnie wpisuje się w swoją kreację, jest naturalna, powabna, pewna siebie, kipiąca seksapilem. Bawi się jak nastolatka choć ma duży bagaż życiowych doświadczeń na plecach.

Bardzo amerykański jest ten polski film. ;) Jego klimat jest nietypowy i wielu on może nie odpowiadać. Ja bym jednak dmuchnęła w żagle takiemu rodzajowi polskiego kina. Otworzyła się na nowe i dała temu i nam wszystkim szansę trochę wyluzować.


,,Wszyscy moi przyjaciele nie żyją” to coś kompletnie szalonego jak na polskie kino. Odważne. Bezczelne. No i dobre. Młodzi, bezdyskusyjnie szalenie utalentowani aktorzy. Pod względem aktorstwa w Polsce na najbliższe lata możemy być zatem spokojni.


Warto wspomnieć, że reżyserem, scenarzystą i montażystą jest ta sama osoba – dwudziestoośmioletni Słoweniec - Jan Becl. Nieznany dotąd z tego, co zauważyłam. A debiut to był moim zdaniem mocny, odważny i z przytupem.

To jest coś innego, świeżego z dobrymi dialogami. Tak czy inaczej, ja bawiłam się przy tym filmie naprawdę dobrze. I myślę, że przy tym filmie tak właśnie należy spędzić czas. Podejść bez żadnego nastawienia i oczekiwań. I po prostu obejrzeć dla nowego gatunku, nowych aktorów, nowego klimatu.


Jak słyszysz, że to klimat amerykański to czujesz się zachęcony, a jak słyszysz czarna polska komedia to myślisz – meh... A ja na to powiem tylko tyle - Cudze chwalimy, a swojego nie znamy!

A na koniec lista nowych aktorskich twarzy i tych już trochę bardziej znanych. Przyda się to na przyszłość. Na pewno. ;)


Michał Mayer, Adam Woronowicz, Julia Wieniawa, Nikodem Rozbicki, Adam Turczyk, Monika Krzywkowska, Szymon Roszak, Michał Sikorski, Adam Bobik, Mateusz Więcławek, Yassine Fadel, Bartłomiej Filret, Wojciech Łozowski, Aleksandra Pisula, Paulina Gałązka, Magdalena Perlińska, Konrad Żygadło, Katarzyna Chojnacka, Kamil Piotrowski.


grafika główna: Pinterest,

pozostałe zdjęcia: YouTube

[1] https://pl.wikipedia.org/wiki/Czarna_komedia

Comments


Join my mailing list

Thanks for submitting!

2020 by socjoNIElogiczne. Proudly created with Wix.com

  • Instagram
bottom of page