O trudzie i konieczności poszukiwania sensu w swoim życiu
- Ada Dembowiecka
- 17 lip 2020
- 6 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 19 wrz 2020

Ta książka jest obowiązkową lekturą dla człowieka XXI wieku. Tak często zagubionego, zlęknionego żyjącego w towarzystwie dręczącego poczucia beznadziei i nijakości. Nietzsche powiedział, że ,,Ten, kto wie dlaczego żyje, nie troszczy się o to jak żyje.” To lektura o tym, by nieustannie szukać sensu, żyć świadomie i wierzyć, że zawsze jest margines wolności, w którym to do człowieka należy ostateczna decyzja jak przeżyje daną chwilę.
Słyszałam opinie, że książka, której chcę poświęcić parę słów, wzbudza chęć przeanalizowania własnego jestestwa i przewartościowania go na tyle, by stać się lepszym. Zrobić choć jeden krok w tę słuszną, dobrą, a może nawet lepszą ze stron. Takie opinie zawsze wywołują u mnie duży sceptycyzm i dystans. Tak było również w przypadku ,,Człowiek w poszukiwaniu sensu. Głos nadziei z otchłani Holocaustu.” Z pewnością nigdy wcześniej nie spotkałam się z książką o tematyce obozowej połączonej z analizą psychologiczną. Potraktowanie wydarzeń z czasów Holocaustu jako przedmiotu analizy psychologicznej i psychoterapeutycznej było dla mnie nowatorskie i bardzo interesujące.
Autor książki to Viktor E. Frankl - profesor neurologii i psychiatrii oraz były więzień obozu koncentracyjnego w Auschwitz, co jest bardzo istotne, bo znacząco uwiarygadnia tę pracę. Frankl dzieli się z czytelnikiem swoimi wspomnieniami, łącząc przytaczane sytuacje z metodą opracowaną na bazie tych doświadczeń – logoterapią (od gr. ,,logos” - ,,sens”)
Książka próbuje odpowiedzieć na pytanie - ,,Jak rzeczywistość obozu koncentracyjnego znajdowała odbicie w umyśle przeciętnego więźnia.” Fakty opisane w książce o takiej tematyce zawsze są dramatyczne, przykre i wywołują przygnębienie. Wydawałoby się, że czasy, w których człowiek był tylko numerem nie sprzyjają rozstrzyganiu kwestii moralnych i etycznych, że w tych nieludzkich warunkach i odhumanizowanym traktowaniu więźniów, ostatnie o czym myśli się to sprawy egzystencjalne czy duchowe, a jednak, w tej książce przewrotnie tak jest. Przebywanie w obozie koncentracyjnym to weryfikacja wytrzymałości człowieka – tego, ile jest w stanie wytrzymać bez snu, bez jedzenia, picia. Autor przyznaje, że człowiek nie jest w stanie sobie wyobrazić ile może wytrzymać jeśli tylko widzi w tym jakiś sens.Sens jest kluczowy, bo trudno szukać go w wydarzeniach tak brutalnych i przerażających. To może wydawać się kontrowersyjne. Bycie więźniem w Auschwitz jako okazja do duchowego rozwoju? Na same te słowa chce się krzyczeć i nie zgadzać - przecież to nie miało żadnego sensu! Bardzo ważne są tu słowa autora książki:
,,Żaden człowiek i żaden ludzki los nie może być porównany z innym człowiekiem i innym losem. Każda sytuacja jest niepowtarzalna i każda wymaga innych reakcji. Czasami okoliczności, w jakich się znaleźliśmy, wymagają od nas sterowania własnym przeznaczeniem poprzez konkretne działania. Kiedy indziej lepiej jest skorzystać z okazji do chwili kontemplacji i w ten sposób wygrywać swoje atuty. Zdarza się też, że człowiek jest zmuszony po prostu zaakceptować wyroki losu i pokornie dźwigać swój krzyż. Każda sytuacja jest wyjątkowa i zawsze istnieje tylko jedno właściwe rozwiązanie problemu, z jakim w danej sytuacji przychodzi nam się zmierzyć.”
Viktor E. Frankl wyróżnia trzy etapy przez które przeszedł i przez które przechodzi przeciętny więzień obozu koncentracyjnego. Etap pierwszy to faza od razu po przybyciu. W drugim etapie pojawia się apatia, otępienie emocji, poczucie zobojętnienia. To sposób na uodpornienie się. Po jakimś czasie pobytu w obozie człowieka przestaje cokolwiek wzruszać. Cierpienie innych, śmierć i inne dramatyczne widoki stają się pospolite i nie wywołują żadnych emocji. Znika obrzydzenie, przerażenie i współczucie. W tej fazie nie tylko wzrasta ból fizyczny, ale cierpienie psychiczne spowodowane niesprawiedliwością i niedorzecznością kar. Rzeczywistość blednie i człowiek zaczyna koncentrować się tylko na zachowaniu życia swojego i bliskiej mu osoby. Szczególnie w drugim etapie, wyróżnionym przez autora, więzień obozu boi się podejmować decyzje i wpływać na różne sytuacje ze względu na apatię i przeświadczenie, że kieruje nim los i nie ma żadnej mocy sprawczej. Czasem człowiek oddaje wszystko losowi, pozwalając, by decydował za niego. To w tym etapie najtrudniej o znalezienie sensu i kontemplacje własnej egzystencji. Po tym może nastąpić etap trzeci, który ma miejsce po wyzwoleniu z obozu. Nie każdy miał szansę do niego dotrzeć…
To, co bardzo zauważalne w tej książce to, że wnioski autora wysuwane z przytaczanych sytuacji czytelnik może odnieść do czasów współczesnych – tego jak ludzie się zachowują, jakie są ich relacje, jak żyją. Wiele osób na koniec każdego dnia myśli tylko - ,,no to przeżyłem/łam kolejny dzień” zupełnie tak, jak więźniowie obozu koncentracyjnego. To smutne, kiedy żyje się tylko po to, by mieć za sobą kolejny dzień. Pozwalam poczynić sobie taką analogię, ponieważ mam wrażenie, że wydźwięk tej książki właśnie taki jest – jej treść i przekaz ma służyć współczesnemu człowiekowi.
Autor w całym tym marazmie szuka sensu i wyzwolenia. Chce uciekać myślami od rzeczywistości, być w niej tylko fizycznie, żyć, nie poddawać się i cieszyć z kawałka suchego chleba znalezionego w kieszeni… To bardzo trudne i większość ludzi tak nie potrafiła, tak jak nie potrafi tego teraz, czekając jednie na wydarzenia spektakularne, które zazwyczaj się nie dzieją i ignorując chwile z których tak naprawdę składa się życie.
Jak przyznaje Frankl zanurzenie we własnym wnętrzu pomagało ochronić się przed pustką i śmiercią egzystencjalną. Ucieczka w przeszłość, myślenie o miłości swojego życia i kontemplacja własnego życia była ratunkiem. Tak samo jak chwilowy widok pięknej przyrody, który powodował wielkie rozpromienienie wśród więźniów i dawał nadzieję na to, że ten świat, gdzieś, może nie tu, ale wciąż jest piękny i warto chcieć go odzyskać. To dawało nadzieję – gdzieś nie ma cierpienia i bólu, gdzieś widać piękny zachód słońca, gdzieś ten świat pozostał i nadal jest piękny…
,,Próby rozwijania własnego poczucia humoru i stałe uczenie się, aby patrzeć na otaczający nas świat z pełnym dystansu rozbawieniem, to pewnego rodzaju sztuczka, jaką sobie przyswajamy, opanowując trudną sztukę życia.”
Autor pokazuje, że sztukę życia można udoskonalać w obozie, gdzie z wszystkim stron otacza człowieka cierpienie, ale i współcześnie bez względu na wielkość cierpienia. Rozmiar cierpienia porównuje do gazu – niezależnie ile gazu wpuści się do pomieszczenia, wypełni je całkowicie i równomiernie bez względu na rozmiary. I odwrotnie – najbardziej banalna rzecz może stać się przedmiotem wielkiej radości.
Czy człowiek to tylko wynik uwarunkowań biologicznych, psychologicznych i socjologicznych? Czy człowiek jest w stanie wyzwolić się od wpływu otoczenia? Wnioski jakie płyną z tej książki są jasne - człowiek nie jest zupełnie zależny od otoczenia. Autor twierdzi, że każdy ma wewnętrzną wolność, która pozwala mu decydować o zachowaniach i wyborach w danej sytuacji.
Autor, na podstawie swoich doświadczeń jak i czysto teoretycznie przyznaje, że człowiek ma wybór tego jak postępuje. Apatię można przezwyciężyć. Nawet w spartańskich warunkach człowiek może zachować cząstkę wolności i niezależności myśli. To może go uratować - ,,Człowiekowi można odebrać wszystko oprócz swobody wyboru własnej drogi.”
Nastawienie człowieka do własnej egzystencji jest kluczowe. Viktor E. Frankl mówi wprost, że wszelkie ograniczenia wynikające z umieszczenia człowieka w obozie koncentracyjnym nie oznaczają, że życie traci sens. Cierpienie też ma sens. Życie przecież nie istnieje bez cierpienia i bólu. To, jak reaguje się na cierpienie może być wyjątkową szansą do zgłębienia sensu swojego życia. Człowiek może wykorzystać tę szansę i wzrastać moralnie albo to odrzucić i zrezygnować ze swojej godności - ,,dzięki wewnętrznej sile można wznieść się ponad wszystko, co przyniesie los”. Stan psychiczny więźnia bardzo często zależy od tego, jaką świadomą decyzję podjął. Ten, kto pozwolił upaść swoim wartościom i moralnościom został wchłonięty przez obozowy świat. Ważny jest sens, cel, coś, ku czemu warto dążyć.
Bismarc powiedział, że ,,Życie jest jak wizyta u dentysty. Wydaje się, że najgorsze jeszcze przed nami, a tymczasem dawno jest już po wszystkim” – człowiek w obozie myśli, że najgorsze przed nim, traci wtedy chęci do walki, zaczyna wegetować. A może przekuwać każdy dzień w triumf. Utrata wiary w przyszłość grozi rezygnacją -,,Specyfika ludzkiej natury polega na tym, że umiemy żyć tylko wtedy, gdy patrzymy w przyszłość.” Bardzo często to rozczarowanie co do przyszłości może przynosiło katastrofalne skutki. Często prawdziwą przyczyna śmierci jest utrata nadziei. Zawsze jest wybór jak uniesiemy swoje brzemię. Jaki wyznaczymy sobie cel, jakie będziemy mieć nastawienie. Ta książka pokazuje, że nawet, gdy są zamknięte wszystkie drzwi i okna, gdzieś istnieje szczelinka, przez którą do czarnego jak smoła pomieszczenia może wedrzeć się cieniutki promień słońca. Dlatego lektura jest naprawdę obowiązkowa dla współczesnego człowieka i pokazuje – nawet jeśli Ty już nic nie oczekujesz od życia, spójrz czy życie nie oczekuje czegoś od ciebie i pamiętaj, że „Organizm ludzki, w przeciwieństwie do umysłu, cechuje się mniejszą liczbą zahamowań.”
Druga część książki to podstawy logoterapii czyli mowa o dążeniu do odnalezienia sensu życia jako największej sile motywującej człowieka. Cel to odnalezienie sensu w bólu, nie unikanie go, czy dążenie do chwilowej przyjemności. W tej części czytelnik odnajdzie dużo terminów psychologicznych, wyjaśnionych w sposób bardzo zrozumiały i wciąż nawiązujących do rzeczywistości obozowej.
Cierpienie nie jest warunkiem odnalezienia szczęścia. Można odnaleźć sens w cierpieniu tylko wtedy, kiedy jest nieuniknione. Cierpienie może przestać być cierpieniem, gdy nada mu się sens. Najmniejsza swoboda działania zawsze gdzieś pozostaje.
Tę książkę czyta się na raz, a szkoda, bo powinno czytać się ją długo, wolno i każdą stronę oplatać tysiącem refleksji. W świecie, gdy człowiek ma za co żyć, ale nie ma po co żyć, a młodzi ludzie tak często cierpią często na nerwicę bezrobocia, w której towarzyszy im uczucie bezużyteczności i bezsensu, tej refleksji nad tym jak żyjemy naprawdę dużo nam potrzeba.
,,Żyj tak, jakbyś żył po raz drugi, i tak, jakbyś za pierwszym razem postąpił równie niewłaściwie, jak zamierzasz postąpić teraz!”
Grafika główna: Pinterest
Comentarios