Uczynić swoje życie wieczną podróżą - ,,Nomadland”
- Ada Dembowiecka
- 29 maj 2021
- 4 minut(y) czytania

Ten film jest pełen uważności. Jest zatrzymaniem się, mimo ciągłego bycia w podróży. Jest przyjrzeniem się prostemu pięknu przyrody, które jest wokół nas i tylko czeka, żeby się nim zachwycić. A wszystko to dla wolności, bo w tym filmie to ona gra główną rolę i przybiera ją fenomenalna Frances McDormand.
,,Nomadland” opowiada o ludziach, którym nie ziścił się amerykański sen, dlatego zostali zmuszeni obrać inną drogę. Środek kryzysu ekonomicznego w 2008 roku. Główna bohaterka – Fern (Frances McDormand) traci pracę i najbliższą osobę jej życia. Długo nie może zamknąć tego rozdziału i pójść naprzód. Podróż okazuje się najlepszym rozwiązaniem, przedłużeniem żałoby po stracie, odroczeniem podjęcia decyzji. Auto staje się domem, a podróż staje się sposobem na życie. I tak Fern ląduje na pustyni w Arizonie i staje się jednym z członków wspólnoty nomadów.

Ten film to pokazanie kryzysu kapitalizmu i wyzysku na który się zgadzamy. Dużo tu niesprawiedliwości i nierówności społecznych. Nomadzi wypadli z systemu, za bycie ,,bardziej szczerymi i odważnymi” niż cała reszta. Nie zgodzili się na kapitalizm i życie w ciągłej gonitwie. Traktują kapitalizm według własnych zasad. To samo robi Fern - zatrudnia się do prac sezonowych, zarabia. Tu Amazon, tu zbiór buraków w Nebrasce, tu przydrożne stoisko z minerałami.
Fern ma dużo godności w sobie i nie chce litości ani współczucia. To jej świadoma decyzja. ,,Nomadland” opowiada o tym. O realizacji własnego życia poza oczekiwaniami, ramami narzucanymi przez system i społeczeństwo. To życie dokładnie tak, jak się lubi i chce. Bo wybiera się je z pełnią świadomości, mimo możliwości wyboru wygody, komfortu i bezpieczeństwa.

Dom, jest tam, gdzie chce się go stworzyć. Brak domu nie oznacza bezdomności – Frances nie określa się jako ,,homeless”, ale jako ,,hauseless”, a więc nie bezdomna, ale bez domu. Nie każdy to zrozumie, nie każdy pojmie tę decyzję. Nie musi. Ona wymaga odwagi. Wielkiej odwagi, by żyć tak, jak naprawdę się chce i pragnie.
W ,,Nomadland” życie toczy się własnym rytmem. Z dnia na dzień. Jak każde nie jest usłane płatkami róż. Bywają problemy, bywa, że ktoś wyrzuci, przepędzi, wygodni. Odrzucenie to chyba takie uczucie, którego każdy doznał na jakimś polu, więc zna jego smak i wie jak gorzko smakuje. Jak trudno być dla kogoś problem albo jeszcze gorzej – obojętnością.

Jest w ,,Nomadland” pewien spokój, który się z niego unosi. Jest pewna akceptacja życiowych trudów, które się zdarzyły. Wszystko to wyraża się w pewnej uległej wobec losu i natury postawie człowieka. W jego skromności i poprzestaniu na małym. Bardzo małym i jak się okazuje wystarczającym, by czuć się dobrze, by czuć się spełnionym, by czuć się szczęśliwym.

Tego nam właśnie w obecnych czasach potrzeba - zobaczyć, że to więcej i więcej, którego pragniemy wcale nie jest nam potrzebne, że nie trzeba mieć czegoś i dojść do czegoś, by coś posiadać i gdzieś być. By czuć się dobrze i oddychać pełną piersią. By poczuć się szczęśliwym, bo jak jest to pokazane w filmie ,,Nomadland” – szczęście można naprawdę dostrzec, kiedy jest niezagracone masą niepotrzebnych rzeczy, ani przygniecione pod stertą rzeczy must-have, które wcale takie must-have nie są…

Społeczność nomadów jest budowana na czystych relacjach. Nie ma zazdrości ani zawiści. Każdy jest samotną wyspą, która jeśli chce może spotkać się na chwilę z innymi samotnymi wyspami, żeby później ,,zobaczyć się na trasie”. Ale jeśli nie, nie robi tego. To wszystko opiera się na wzajemnym szacunku i dobru. O bezinteresowności czasem trudno mówić, bo każdy musi jakoś przetrwać. I mimo, że często chodzi o przetrwanie, ma się poczucie, że to po prostu prawdziwe życie, którym się żyje, będąc obecnym, a nie przeżywa jakby było obok.

Nomadzi nie zapuszczają korzeni. Pewne wydarzenia sprawiają, że wolą nie być nigdzie na stałe. Tak jak Fern. A jaka ona właściwie jest? Mądra, dojrzała, obecna, odważna. Bez kawałka serca, który zabrał jej mąż, odchodząc od niej na zawsze… Jest jak dzikie zwierzę, które chodzi swoimi szlakami, dalekimi od tych na ogół wyznaczonych i wydeptanych. Jest jak ptak, który wznosi się ponad wszystkie złote reguły jak powinno się żyć, dalekie od swojej prawidłowości za to głęboko przekonane o tym, że są jedyne i najlepsze.

Nie są. Fern to wie. I jest sobą tak, jak chce i lubi najbardziej. To nie ma samych zalet. Czasem czuje się samotna, czasem jest daleko od rodziny, czasem może brakuje poczucia bezpieczeństwa, ale to wszystko nic w porównaniu do przeżycia jedynego życia jakie się ma, tak jak umie i pragnie się najbardziej. To nie jest spełnione wędrowanie, a często błądzenie i próby odnajdywania samej siebie, przepracowywanie złych wspomnień, których rozpamiętywanie wciąż czyni je żywymi ranami, które nie przestają krwawić. Pewne sprawy pozostają niedokończone.

Różne sceny w tym filmie dokładnie symbolizują naturę człowieka, obnażając pełnię jego człowieczeństwa. Chloé Zhao włożyła w ten film ogromną wrażliwość i świadomość. Każda scena jest uchwyconym dziełem sztuki. Nie ma nadmiaru. Wszystkiego jest dokładnie tyle, ile powinno być. Jest harmonia.

Twórczyni tego filmu przy użyciu skromnych środków wyrazu, pokazała surowy i zniewalający świat. ,,Nomadland” to znakomity kult natury. Piękne zdjęcia otaczającego świata i będąc z nim w kooperacji. Ten film pozwala zrozumieć, że oddychamy tym samym powietrzem i żyjemy na tym samym świecie z przyrodą, a nie obok niej.

,,Nomadland” powstał na podstawie książki Jessicki Bruder o tym samym tytule. Zdobył trzy naprawdę zasłużone Oscary. Podejmuje debatę nad ważnym problem wykluczenia, jednocześnie wprowadzając w bardzo melancholijny nastrój. Po obejrzeniu tego filmu wychodzi się z kina z poczuciem obcowania z prawdą, która bywa brutalna, ale jest piękna w swej czystości.
grafiki: YT
Commentaires