top of page

,,Święta budzą w ludziach demony" - ,,Happiest season"

  • Zdjęcie autora: Ada Dembowiecka
    Ada Dembowiecka
  • 25 gru 2020
  • 4 minut(y) czytania

Święta nie zawsze bywają spędzone w atmosferze spokoju, radości i zdrowia. Dla wielu to trudny czas. Mimo, że nie wolno nam o tym zapominać, często pomijamy takie osoby. W momencie, gdy większość ludzi się cieszy, są tacy, którzy pochlipują. Warto czasem to im oddać głos.

 

Film ,,Happiest season” zwraca się w stronę tych, dla których święta to nie jest najmilszy okres w roku. Mimo, że jest to film świąteczny, który pociąga za sobą pewną konwencję, mimo, że to komedia, to jest to również dramat oświetlający bardzo ważny problem i pozwalający mu grać pierwsze skrzypce, co czyni go wyjątkowym i ważnym. Szczególnie w obecnych czasach.


Harper (Davis MacKenzie) zaprasza swoją dziewczynę Abby (Kristen Stewart) na święta do swojego rodzinnego domu. Robi to w przypływie silnych emocji - radości, miłości i szczęścia. Emocje zazwyczaj nie są dobrym doradcą i tak okaże się również w tym momencie.



Abby straciła rodziców. Od tej pory święta raczej nie kojarzą się jej dobrze. Stroni od obchodzenia ich w tradycyjny sposób. Woli raczej zaszyć się w domu ze swoimi zwierzakami i poczekać pod kocem w poczuciu komfortu i bezpieczeństwa, aż ten czas radości, a dla niej wyjątkowego smutku po prostu przeminie. Mimo to, godzi się na propozycję swojej dziewczyny. Wbrew sobie. Dla niej. Abby to typ osoby, która przekłada szczęście innych nad własne i jeśli tylko kogoś bardzo kocha, jest w stanie znieść dla tej osoby bardzo wiele, byleby tylko ta była szczęśliwa.


Emocję opadają i do Harper dociera, że złożona przez nią propozycja nie była do końca przemyślana. Zaczyna żałować, bo wie, że skrywa tajemnicę. Żyje w tajemnicy. Ukrywa się. Nie powiedziała o swojej prawdziwej tożsamości seksualnej nikomu. Nie wyznała również, że dziewczyna z którą przyjeżdża na święta to jej partnerka, kłamiąc, że to tyko współlokatorka.


Rozpoczyna się zatem wielka gra w udawanie – Harper jest do tego przyzwyczajona, Abby – nie. Trudno. Da radę. Zrobi to dla niej. Przecież obiecała, że później im powie. To nie będą łatwe święta.



Abby traktowana jest jak piąte koło u wozu. Brakuje miejsca dla niej przy stole, bo to, przeznaczone dla niej zajmuje niespodziewanie zaproszony na wspólną rodzinną kolację, były chłopak Harper– Connor. Sama Harper jest cały czas zajęta – pomaga ojcu w kampanii na burmistrza, spotyka się z przyjaciółkami z liceum no i spędza nawet wieczór z Connorem. Abby czeka z boku. Czeka na upragniony coming out swojej dziewczyny i zaprzestanie tej gry w kogoś, kim nie jest.


Czy Harper jest w stanie dać Abby tyle miłości i ciepła ile potrzebuje? Trudno patrzy się na to, gdy jedna osoba rani drugą tylko, dlatego że nie potrafi sobie poradzić z tym jaka jest ona sama. Ale dlaczego jest to dla niej tak trudne?


Harper nie pasuje do idealnego obrazka jaki stworzyła jej rodzina. Żadna z jej dwóch pozostałych sióstr nie pasuje. Wszystkie trzy muszą wciąż ze sobą konkurować, chcąc za wszelką cenę udowodnić, że są idealne, choć idealne nie są i nie muszą być. Nieustannie pchane jednak przez rodziców w jedyną słuszną, ich zdaniem, stronę nie wiedzą o tym. Ukrywają zatem swoje słabości, smutki, lęki i niepowodzenia ze strachu przed odrzuceniem.



To film o tym, że święta raczej nie bywają idealne, a wielu domach sprawiają, że ,,w ludziach budzą się demony”. Znamy to – pod piękną choinką, sztucznym śnieżkiem, mikołajkami, reniferkami, bałwankami i innymi elfikopodobnymistworami kryje się często to, co bardzo nieidealne i niepasujące do ramy oczekiwań stworzonych wokół świąt. Dla każdego ma to inne znaczenie, tzn. dla jednych może to być konflikt rodzinny, kłótnia z ojcem, może całkowity brak relacji, tajemnice, niedopowiedzenia, skrywana choroba, rozwód, depresja, a dla innych córka lesbijka czy syn gej.


Ten film nie jest ważny tylko ze względu na istotną tematykę coming outu i ukazania sposobu myślenia o osobach nieheteronormatywynych. To film o byciu razem, ale osobno, o próbach wpisania się w idealny obrazek, który nie ma prawa się ziścić, o udawaniu i strachu przed odrzuceniem. No i tym, że nie kocha się za coś i na miłość nie trzeba zasłużyć.



Sami sobie tworzymy takie ,,idealne obrazki” i oczekiwania. Jedyną drogą do szczęścia jest zatem spełnić je wszystkie. Nawet jeden mały szczególik może zaburzyć całą perfekcję. Ale rzeczywistość nie jest idealna, ludzie i ich zachowania również. Warto byłoby zatem wyzbyć się tego idealnego obrazu świąt i pozwolić sobie, żeby były po prostu takie jak chcemy. Prawdziwe. Nawet jeśli nie będą idealne. Pozwólmy sobie być tak jak lubimy i jak potrzebujemy najbardziej. A to wymaga zrzucenia kajdan o nazwie ,,jak powinno być, żeby było idealnie". To oczywiście według innych. Niech będzie idealnie według każdego z osobna. Na własny sposób.


,,Happiest season" jest bardzo świeży. Miał swoją premierę na końcu listopada tego roku. Reżyserką jest Clea DuVall, skądinąd lesbijka, choć nigdzie nie znalazłam informacji, że film został inspirowany jej historią. Tę reżyserkę możecie znać chociażby z ,,Przerwanej lekcji muzyki”. Bardzo lubię w tym filmie przyjaciela Abby – Johna (Dan Levy), który jest zabawny i chyba najbardziej odpowiedzialny za wprowadzanie elementów komediowych do tego na pozór zabawnego filmu.


Nie jest to film szczególnie wybitny, ale moim zdaniem nie jest to kolejny pusty, słodki i przesadzony film świąteczny, których powstało już bardzo wiele. Ze względu na tematykę jest warty uwagi. Zostawia coś po sobie. Zdecydowanie.


zdjęcia: Pinteret

Comments


Join my mailing list

Thanks for submitting!

2020 by socjoNIElogiczne. Proudly created with Wix.com

  • Instagram
bottom of page